One-trick pony w TFT

Choć może być trudno sobie wyobrazić one-trick pony w TFT, to czasami zdarza się, że gracze grają stale jedną kompozycją, jedną klasą lub pochodzeniem albo jedną postacią, dobierając do niej sojuszników zależnych od rozgrywki. Czy taka strategia może się sprawdzić w Teamfight Tactics?

W League of Legends gracze jednej postaci nie są rzadkim widokiem. Wzbudzają strach w przeciwnikach, gdy tylko ci sprawdzą, z ilu cyfr składa się ich poziom maestrii. Opanowanie bohatera sprawia, że efektywniej wywierają presję na linię i potrafią sobie poradzić w wielu sytuacjach – także w tych nieprzychylnych, gdy ich wróg wybiera postać, której zestaw umiejętności pozwala na kontrowanie takiego one-trick pony (w skrócie OTP).

Za pokazem niezwykłych umiejętności mechanicznych kryją się setki godzin poświęcone grze swoją ulubioną postacią. W LoL-u nie jest to trudne: kolejka „wybór w ciemno” pozwoli w zdecydowanej większości rozgrywać parę gier z rzędu wybraną przez siebie postacią, a jeżeli nie jest zbyt często banowana, nie będzie z tym problemów w trybie draftu.

Czy da się być OTP w Teamfight Tactics – trybie, który polega na losowości, gdzie nie można być pewnym, z jakim bohaterem czy galaktyką rozpocznie się mecz? Oczywiście, że tak. Pytanie powinno jednak brzmieć: „czy da się być skutecznym OTP w TFT?”.

Być OTP – co to znaczy?

    Jak stać się one-trick pony? Skąd wziąć pomysł na to, jakiego bohatera wybrać?

    To stwierdzenie może wydać się kontrowersyjne, ale zostanie OTP wcale nie jest takie proste. Już w momencie wyboru postaci – to nie jest coś, wobec czego trzeba podjąć rozważną decyzję. OTP nie zastanawia się nad tym, którym bohaterem rozegra kolejny mecz – niezależnie od tego, czy kolejny mecz nie wymusiłby na nim wzięcia innej postaci. Postać, którą gra OTP, sprawia mu radość – niezależnie od tego, czy jest skomplikowana mechanicznie, jak Akali czy Yasuo, bądź dość prosta, ale zapewniająca duże możliwości w grze, jak Annie czy Blitzcrank. W rękach OTP słabe strony postaci nadal istnieją, jednak są mniej zauważalne dzięki zdobytemu przez niego doświadczeniu.

    Najczęściej decyzję o rozegraniu paręset gier z rzędu daną postacią podejmuje się na podstawie własnych preferencji. Lepiej jest grać czymś, co sprawia radość, niż przymuszać się do gry. Wybrana postać może albo trzymać się stabilnie w mecie gry, albo mieć przystępną krzywą nauki przy możliwości zadawania dużych obrażeń.

    Bycie OTP ma swoje plusy i minusy. Z całą pewnością dogłębne opanowanie gry jednym bohaterem nie może nikomu zaszkodzić: pozwala wypracować sobie metody walki z innymi bohaterami, wyuczyć się w dużym stopniu pewnych mechanik, które mogą powtarzać się u innych postaci, zaznajomić się z podstawami gry. Znajomość pewnych postaci pozwoliła zasłynąć niektórym streamerom i twórcom treści. Z drugiej strony nie jest to zajęcie dla każdego: rozegranie nawet ponad 200 godzin jednym bohaterem może nie spodobać się graczom, którzy preferują zmienność w swoich rozgrywkach. Oprócz tego trzeba liczyć się ze zmieniającą się metą w grze, która może zarówno wzmocnić OTP, jak i go osłabić – czy to za pomocą bezpośrednich zmian wycelowanych w tę postać, czy też wyważania bohaterów najczęściej występujących na jego linii.

    OTP to gracz, który spędził wiele godzin nad jedną postacią. Jak to się ma do TFT?

    Być OTP w TFT

      Gracz staje się OTP, gdy możemy zauważyć pewien schemat zachowań w jego różnych grach. Stara się odtwarzać określone wybory w każdej kolejnej grze. W League of Legends w ten sposób od gracza uzależniony jest wybór postaci – w Teamfight Tactics wybór jest szerszy. OTP może skupiać się na odwzorowaniu całej kompozycji (jako określonych cech i/lub bohaterów), cech (nie zwracając większej uwagi na jednostki) czy postaci (skupiając się w całości na wzmacnianiu ich).

      OTP kompozycji

          Niewątpliwie jest to opcja najbardziej uzależniona od losowości TFT. W każdym meczu gracz forsuje podobną kompozycję. Może wypracować swoje metody radzenia sobie we wczesnej fazie gry, by następnie zbierać jednostki, które najbardziej pokrywają się z rozpracowaną przez niego kompozycją. Swoje decyzje uzależnia od przedmiotów – wie, które z nich sprawdzają się na danych postaciach, dlatego może nie mieć problemów z zalegającymi, nieużywanymi składnikami, mając dokładne plany ich wykorzystania.

          Mało możliwe jest odtwarzanie każdej swojej gry w ten sam sposób. Z reguły ci OTP opanowali, które postacie można wymienić na inne; potrafią nieco zmniejszyć obroty w pierwszych rundach, by zagwarantować sobie określoną postać na karuzeli. Ich wczesna i środkowa faza gry może za każdym razem wyglądać zupełnie inaczej. Wciąż dąży jednak do uzyskania możliwie podobnego zestawu cech i bohaterów.

          Zwycięstwo gwarantuje perfekcyjne opanowanie roli, pozycji i zaklęć określonych jednostek, jak i przedmiotów, które najlepiej się na nich sprawują. Z reguły wykorzystywane są kompozycje, które znajdują uznanie wśród wielu graczy, wyznaczające obecną metę gry. Od 3. rotacji TFT nieprzerwanie dobrze radzi sobie kompozycja złożona z Buntowników. Ich cecha bezpośrednio rzutuje na ustawienie całej drużyny na polu bitwy. Opanowanie pozycjonowania staje się proste, gdy rozegrało się paręset gier z takim zestawem.

          OTP cechy

          Niektóre cechy klas czy pochodzeń zdają się silniejsze od innych. Ich potencjał zauważają OTP, którzy swoją drużynę zawsze starają się skoncentrować wokół jednej cechy. Mroczna Gwiazda? Protektor? Nieważne, kto to jest – ważne, czy w ogóle pojawia się w losowych ofertach sklepu. Bardziej niż na odwzorowaniu swojej poprzedniej drużyny, ten typ OTP stara się, by każdą ze swoich kompozycji bazować na określonej cesze. Posiada rozleglejszy, choć ostatecznie porównywalny zakres wiedzy, co gracze rozgrywający jedną kompozycję. Lepiej radzi sobie jednak z elastycznością na polu bitwy.

          OTP postaci

          Choćby się paliło i waliło, ci gracze zawsze znajdą miejsce dla określonej postaci w swojej kompozycji. Często decydują się osadzać w drużynie jednego strzelca, który ich zdaniem odznacza się w obecnej mecie swoimi obrażeniami i użytecznością. Mają duże prawdopodobieństwo, by z powodzeniem włączać tego bohatera do każdej swojej gry – oczywiście zależnie od tego, której jest kategorii – stosunkowo szybko pojawić się w jednogwiazdkowej wersji na planszy gracza.

          To, z jaką cechą zostanie połączona w kompozycji wybrana przez OTP postać, schodzi na drugi plan i jest uzależnione od decyzji przeciwników. Liczy się to, by stworzyć konkretnego bohatera.

          A jeżeli gracz jest elastyczny…?

          Kim jest gracz, który w zasadzie korzysta z tego, co mu da losowość w następnej grze? Taki, który uzależnia swoje decyzje od plansz przeciwnika i niespecjalnie przywiązuje się do konkretnych postaci, cech bądź całych kompozycji? Na pewno nie jest wtedy OTP.

          Już teraz widać, z jakimi zaletami i wadami wiąże się objęcie tej strategii w swoich grach w TFT.

          Czy ma to sens?

          Sztuka wygrywania w TFT polega na wyrobieniu w sobie umiejętności elastycznego podejmowania decyzji i korzystania z limitowanych zasobów. Z jednej strony przywiązanie do konkretnych wyborów w drużynie zaprzecza tym słowom, ale z drugiej – staje się niezwykle znaczące dla graczy, którzy nie mieli styczności z Teamfight Tactics (a zwłaszcza tych, dla których jest to pierwsza styczność z bohaterami z League of Legends).

          Każda strategia powstaje po to, by wygrywać. Tak samo jest z OTP. Mimo licznych wad takiego podejścia, okazuje się, że tacy gracze całkiem dobrze radzą sobie w TFT, w którym wczesne odkrycie „ukrytej mety gry” potrafi zapewnić serię zwycięstw. Niejednokrotnie można spotkać wyznania graczy, którzy przyznają, że wyjście z niskich dywizji zapewniło im ciągłe wałkowanie określonych wyborów, dopiero później pozwalając na więcej kreatywności przy tworzeniu swoich drużyn.

          Nie każdy gracz ma predyspozycje do bycia zapaleńcem mety gry. Regularna obserwacja zmieniającego się balansu rozgrywki w aktualizacjach czy inspirowanie się twórcami treści potrafi znacząco wpłynąć na umiejętności zainteresowanego nimi gracza. Nie jest to jednak ścieżka dla każdego – dla niektórych prawdziwą frajdę zapewniają niekonwencjonalne, pomysłowe wybory, które mogą przetestować przy okazji każdej następnej gry w TFT.

          Warto wspomnieć, że informacje o mecie gry są dostępne dla każdego. Niewykluczone, że zawodnicy również będą podejmować takie same decyzje względem kompozycji, cech czy postaci, co inny gracz.

          Strategia One-trick Pony jak najbardziej może być realizowana w Teamfight Tactics. Gracz może odciążyć swoje procesy decyzyjne na rzecz skupienia się na przedmiotach, które postanowiłby. Taka gra również wymaga pewnej elastyczności – nie da się zagwarantować, że losowe oferty sklepu zaproponują każdą postać, którą gracz jest zainteresowany. Mimo pewnych wad OTP cały czas radzą sobie całkiem dobrze – zarówno w LoL-u, jak i w TFT.